Istambuł – miasto niekończącej się zabawy!
Bogata właścicielka domu publicznego, muzeum UFO i definitywnie najfajniejsza toaleta świata – czyli najbardziej zwariowane strony metropolii nad Bosforem
Stoimy w samym sercu miasta. Otacza nas 15 milionów mieszkańców Istambułu, z czego na oko zaledwie sto lub dwieście tysięcy właśnie przebywa w swoich mieszkaniach. Pozostali kluczą ulicami metropolii. „Naprzód, naprzód” brzmi miejscowa dewiza, wszystko tu mknie w zawrotnym tempie, zalewa nas kakofonia miejskiego chaosu.
Kto wybiera Istambuł, wybiera szaleństwo, które przybrało formę miasta. A także przygodę, która czai się w licznych zakątkach, z dala od wzorowych i porządnych dzielnic turystycznych. Ruszajmy więc naprzód, zostawmy za sobą duszne i tłoczne meczety, irytujących sprzedawców pocztówek, błyszczące orientalne bazary, tabuny turystów z Australii czy Włoch. Przenieśmy się na druga stronę Złotego Rogu – zatoki dzielącej centrum miasta. Udajmy się do Beyoglu, gdzie toczy się prawdziwe życie Istambułu, gdzie można spotkać nocnych imprezowiczów, wystrojonych transwestytów, długowłosych ekscentryków o melancholijnym spojrzeniu, wąchające klej dzieci ulicy i lalki Barbie udające się na drinka do modnego baru z widokiem na Bosfor.
Drugie oblicze Istambułu przedwczesny wytrysk
Najpóźniej wtedy dotrze do nas, że Istambuł to nie mężczyźni w kolorowych czapeczkach, kobiety w chustach na głowie i zadymione herbaciarnie. Zamiast meczetów znajdziemy tu kościoły, które są spuścizną mniejszości wyznaniowych, przez wieki kształtujących obraz dzielnicy. Ich dziełem jest liberalna atmosfera i swoboda obyczajowa, która cechuje Beyoglu aż do dziś.
Właśnie tutaj – wśród barów, kruszących się secesyjnych budowli i modnie ubranej młodzieży – kryje się jedna z najnowszych i najbardziej oryginalnych atrakcji miasta: pierwsze na kontynencie europejskim muzeum UFO. Można w nim dowiedzieć się wszystkiego o rzekomych porwaniach ludzi przez kosmitów i przenieść się w iście nieziemskie światy.